Kolekcjoner zegarów!


Pan Włodzimierz Drzewiecki od najmłodszych lat interesował się mechanizmami zegarowymi. Wyjątkowo piękną pasję rozpoczął od dzieciństwa. Urodził się w roku 1944, pochodzi z pobliskiego Morzyczyna w gminie Wierzbinek. Pamiętam, kiedy miałem kilkanaście lat, dostałem od dziadka stary, zniszczony zegarek. Było w nim wiele braków, uparłem się, aby go naprawić i uruchomić, udało się! Po zakończeniu edukacji podstawowej pan Włodzimierz wyjechał do szkoły górniczej do Rudy Śląskiej, wspomina, że po zajęciach obowiązkowych szkoła organizowała koła zainteresowań, początkowo uczęszczałem do fotograficznego, jednak okazało się, że to nie dla mnie. Natomiast szybko odnalazłem się w kole mechaniki precyzyjnej. Pod okiem dobrego fachowca zdobywałem wiedzę mechanizmów zegarowych. Po ukończeniu szkoły pasjonat urządzeń odliczających czas wrócił w rodzinne strony. Przyszła pora na założenie rodziny. Serce za sprawą pani Bożeny przyprowadziło pana Włodzimierza do Sompolna. Pomimo pracy w KWB Konin, obowiązków rodzinnych pan Włodzimierz, każdą wolną chwilę poświęcał zbieraniu i renowacji starych zegarów. Najstarszy ma przeszło 200 lat, sam mechanizm pochodzi z Francji. Obecnie w pokoju państwa Drzewieckich czas odmierzają 63 zegary! Małe muzeum. Są duże stojące, wiele jest wiszących na ścianie, oko przyciągają stojące na meblach, wśród nich zegary o nazwie „kwadransówki”. Dlatego kwadransówki, gdyż, co piętnaście minut wybijają dźwięki! Sprawne, nakręcone zegary powodują, że ciszy w ich królestwie nie ma. Kolekcjoner urządzeń, które mają zastosowanie na całym świecie prócz wielu napraw, skonstruował wyjątkowy zegar! Wszystko w nim jest odwrotnie, wskazówka odmierzająca czas porusza się do tyłu. Cyfry na tarczy też wyrysowane inaczej. Żal tylko, że życia nie da się cofnąć, odejmując kilka lat - żartujemy! Żona pani Bożena Drzewiecka, chociaż miłośniczka kwiatów, doskonale pamięta, które zegary otrzymali w prezencie, które zostały przestawione w magicznym pokoju. Pasja zbierania starych zegarów jest kontynuowana, cieszy się z tego faktu pan Drzewiecki, syn Adam ma już kilka, zięć Janusz duży zegar wiózł przez pół Polski, żeby umieścić go w swoim pokoju, naprawą, póki, co zajmuję się sam, dodaje miłośnik starych zegarów. Nowoczesne elektroniczne czasomierze według pana Drzewieckiego to nie to samo, nie mają duszy, nie nakręca się ich raz na dobę. Pan Włodzimierz, pomimo że jest coraz trudniej pozyskać tradycyjne zegary, nie rezygnuje, chce swoją kolekcję powiększać. W przytulnym warsztacie nadal przywraca życie zapomnianym, porzuconym egzemplarzom. Ludzie z pasją żyją dłużej, są bogatsi o pozytywne emocje. Życzę, aby jak najdłużej pan Włodzimierz wraz z młodszymi kontynuatorami zegarowej pasji wzbogacali kolekcję ponadczasowego wynalazku.

                                                                              Andrzej Prętnicki







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Nie obiecuję tylko pracuję"

Niech żyją Emeryci!