Co dalej ? okiem Aleksandra Prętnickiego Covid Doomsday, czyli eskalacja paniki


Według medialnej narracji nasze społeczeństwo znalazło się w ciężkiej, a nawet dramatycznej sytuacji. Koronawirus to dzisiaj jeden z najważniejszych, a właściwie to prawie w ogóle, jedyny poruszany w mediach temat. Koronawirus i rynki finansowe, epidemia w ujęciu politycznym, historycznym, kulturowym, społecznym, zdrowotnym, kulinarnym, edukacyjnym i wiele innych…  Dlaczego tak się dzieje? Czy ludzkość rzeczywiście znalazła się na granicy przepaści? Może właśnie spełnia się czarny scenariusz apokalipsy? Cóż, według mojej opinii, która jest skrajnie subiektywna, to nie. Nie znajdujemy się na granicy końca cywilizacji ludzkiej, a samo zagrożenie koronawirusem nie wydaje mi się tak dramatycznie wysokie. W ciągu roku więcej osób ginie z powodu innych chorób, w wypadkach samochodowych, więcej osób dokonuje samobójstw, czy ginie w wyniku prowadzonych działań wojennych i świat z tego powodu nie ulega kompletnemu paraliżowi. 
Dlaczego więc w tak nadzwyczajny sposób traktujemy koronawirusa? Myślę, że to wielopłaszczyznowe zagadnienie i na pewno, nie wyjaśnia go jeden sposób rozumowania. Niestety, ale, jako społeczeństwo mamy tendencje do fascynowania się chaosem, co pokazują nasze autodestrukcyjne skłonności na poziomie jednostki i społeczeństwa. Być może takie stwierdzenie oburza, ale wierzę głęboko w to, że tak właśnie jest. Na poziomie jednostki nie jeden z nas robił skrajnie nieodpowiedzialne rzeczy, ze świadomością ich negatywnych konsekwencji, z powodu ciekawości, chęci poczucia adrenaliny, czy poprawienia sobie nastroju. Na poziomie społeczeństwa wygląda to podobnie. Jeżeli spojrzymy na kulturę masową, to świat fascynuje się apokaliptycznymi wizjami (warto wspomnieć takie tytuły filmowe, jak: „World War Z”; „I am Legend”; „Mad Max”; „Epidemia strachu” czy choćby pewne literackie zapisy, wśród których można wymienić najistotniejszą dla cywilizacji zachodniej Apokalipsę według Św. Jana). Zaczynamy niestety żyć w ciekawych czasach i nie jest to spowodowane rzeczywistym zagrożeniem koronawirusem, czy jakąkolwiek inną chorobą, ale powstałą paniką w skali globalnej. Nie jest też przypadkiem, że nasze wyobrażenia o tragizmie sytuacji są podsycane przez media. Ktoś korzysta na takiej sytuacji. Kto? Dzięki zaistniałej panice władze większości państw poszerzają zakres swoich kompetencji i możliwości kosztem wolności obywatelskich i rzeczywistego interesu społeczeństwa. W samej tylko Polsce uchwalono specustawę, która daje władzy uprawnienia podobne do tych wynikających z wprowadzenia stanu wyjątkowego. Pytanie, co nastąpi dalej? 
Przesunięcie wyborów prezydenckich? Nacjonalizacja części sektora usługowego i produkcyjnego? Oczywiście, to wszystko zależy od stopnia przyzwolenia obywateli. Prognozy nie są jednak pozytywne, tym bardziej, że nie potrafimy zachować spokoju. Nasze własne, paniczne czyny generują rozmiar tragedii. Należy także wziąć pod uwagę straty, jakie zanotuje gospodarka na skutek ograniczenia produkcji, usług i pracy administracji publicznej. Obecnie wchodzimy w recesję gospodarczą spowodowaną nieodpowiedzialną polityką państw w skali globalnej prowadzoną przez lata. Nadmierny interwencjonizm państwa, opresyjność podatkowa, rosnący dług publiczny to rzeczywiste przyczyny powstających co jakiś czas kryzysów ekonomicznych, ale rządzący obarczają całą odpowiedzialnością rzekomego koronawirusa. Niestety, ale zastosowane środki nie uchronią nas przed ekonomicznymi skutkami wprowadzonych obecnie ograniczeń. Za kilka miesięcy być może okaże się, że nasze państwo nie jest już „oazą dobrobytu”, a obywatelom brakuje tych pieniędzy, które tak nieroztropnie wydawali, robiąc zapasy dóbr, których nie są w stanie skonsumować.  Nie należy bagatelizować zagrożenia związanego z rozprzestrzenianiem choroby, jednak paniczne zachowania, czego wyrazem jest obleganie sklepów, czy bankomatów, a także pojawiające się dramatycznie brzmiące nagłówki prasowe, nie rozwiążą problemu. Zdaję sobie sprawę, że jako społeczeństwo znaleźliśmy się w sytuacji kryzysowej w skali globalnej, jednak tylko zachowanie racjonalizmu i opanowanie może nas uratować przed tragicznymi skutkami epidemii, gdzie śmierć wielu jednostek, która jest wielką tragedią, stanowi tylko preludium do funkcjonowania mniej stabilnego świata.
Niezależenie od tego, z jak tragiczną sytuacją mielibyśmy do czynienia, warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, brytyjskiego premiera z okresu II wojny światowej: Jeśli przechodzisz przez piekło, nie zatrzymuj się.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Nie obiecuję tylko pracuję"

Niech żyją Emeryci!

Rekordowa frekwencja na plażówce!